Wiem, że tak duże słowa wymagają jeszcze większych gestów. A więc: gdybym miała wybrać jedno miejsce na Ziemi, które definiuje cudowny odpoczynek, połączony z hojną dawką estetycznego zachwytu dla zmysłów – to byłby właśnie ten hotel na Bali. W Balquisse Heritage w Jimbaran marokańskie wpływy mieszają się z balijską architekturą, boską zielenią i, oczywiście, znakomitą kuchnią. Jeju, jak tu jest pięknie!
Soczyste, różowe kwiaty i gęsty, kadzidlany dym. Z nimi wchodzisz do Balquisse. Żeby dostać się do hotelu musisz przejść pod gęstą pergolą, a od wejścia wita Cię zapach świeżo palonych kadzideł, który już zawsze będzie kojarzył mi się z Bali. Robisz krok i zza rogu otwiera się przed Tobą widok na zaczarowany ogród: miejsce pełne romantycznych zaułków, przestrzeni do błogiego nicnierobienia i ustronnych zakątków. Znajdziesz tu trzy baseny, a wokół każdego z nich możesz odkryć inny, relaksujący ekosystem.
Zanim jednak na dobre wejdziemy do środka, usiądziemy na wygodnej sofie albo spróbujemy nasi goreng, ustalmy najpierw semantykę tego miejsca. Moim zdaniem słowo hotel, używane w stosunku do Balquisse Heritage, bardziej niż delikatnie mu ubliża. Doświadczenie tej przestrzeni jest zdecydowanie bardziej intymne, dojrzałe i unikalne.
Hotel na Bali, w którym Azja spotyka się z Afryką
Bliskowschodnie wpływy wydarzyły się w tym miejscu nie bez powodu. Właścicielka hotelu i projektantka wnętrz – Zohra Boukhari pochodzi z Maroko. Nieprzypadkowa jest również nazwa tego miejsca: Balquisse to imię córki Zohry, a Heritage – cóż, ja interpretuję z jednej strony jako nawiązanie do kulturowego dziedzictwa Zohry, ale być może oznacza dziedzictwo, które chce przekazać kolejnemu pokoleniu. Tu stawiam znak zapytania i zostawiam również Tobie pole do interpretacji.
Ten butikowy hotel powstał w latach 90. na miejscu starej plantacji bananowców. Był świadkiem tego, jak mała rybacka wioska Jimbaran, w której zaczęła się balijska turystyka, oddawała prym na rzecz Canggu, Uluwatu czy Ubud. To miejsce wciąż oferuje świetną lokalizację: blisko do lotniska, na piękną plażę, do pysznej knajpy z owocami morza i na zachód słońca.
Nie znajdziesz tu dwóch jednakowych pokoi – każdy z nich został osobno zaprojektowany przez Zohrę. Są eleganckie, ale przytulne. Egzotyczne, ale do tego stopnia, że wciąż możesz się w nich zadomowić. Przemyślane, pełne miękkiego światła, pasujących bibelotów i pięknych ziołowo-kwiatowych zapachów.
Nie ma tu dwóch jednakowych przestrzeni. Choć wydzielone miejsca do odpoczynku i przestrzenie restauracyjne różnią się od siebie paletą barw oraz stylem, całość łączą podobne motywy, a między nim tworzy się cudowny, współgrający ze sobą kolaż. Przez kilka dni posiłki możesz jeść w różnych miejscach: z widokiem na piękny ogród, w cieniu starych drzew albo w jednej z dwóch restauracji. Można tu odpocząć, ale nie można tą przestrzenią się znudzić. Jeśli przyjdzie Ci ochota na zgubienie się wśród tajemniczych zaułków, możesz tu znaleźć bibliotekę pełną wspaniałych albumów o designie, architekturze i podróżach; zagrać w bilard, odkryć stare precjoza lub wstąpić do tutejszego SPA na wspaniały, balijski masaż.
Jamu w tajemniczym ogrodzie
Moje ulubione miejsce w tym hotelu na Bali znajduje się na jego obrzeżach, w tylnej części, do której mało kto zagląda. To niby-patio, niby-ogród, w którym styl rustykalny miesza się z czystą elegancją kryształowych żyrandoli, powieszonych na drzewach. Za każdym razem wciąga mnie magia tej nieoczywistej przestrzeni: w punkt nieidealnej, ale niezwykłej, może nawet baśniowej. W tym miejscu można zjeść śniadanie, do którego obowiązkowo podawany jest szot jamu – balijskiego napoju, który wspiera odporność organizmu. To najczęściej połączenie świeżej kurkumy, imbiru, soku z limonki, pieprzu, czasem soku z tamaryndowca oraz miodu.
Balquisse Heritage. Jeden na milion
Pięknych hoteli i miejsc noclegowych na Bali znajdziesz bagatela tysiące. Kopiuj-wklej w postaci setek boho willi, pomalowanych na biało, a także bambusowych chatek z prysznicami na wolnym powietrzu. Lubię je wszystkie, ale są do złudzenia do siebie podobne. A Balquisse jest jeden. Absolutnie wyjątkowy. Być może to właśnie tutaj zakiełkowała moja miłość do Maroko – niespełniona, bo nigdy tam nie byłam, choć bardzo chciałabym.
Informacje o tym hotelu na Bali znajdziesz tutaj.
A tutaj możesz zarezerwować nocleg.
Jeśli podoba Ci się to miejsce, wybierz się też do restauracji Yema Kitchen w Canggu, zaprojektowanej przez Zohrę. Lubię tu przychodzić na śniadanie i zawsze zamawiam to samo: focaccię ze świeżymi ziołami, awokado i pomidorami. Prostota i niebo w ustach!
Więcej wyjątkowych miejsc, które przetestowałam i całym sercem polecam, znajdziesz tutaj.
Cudowne miejsce! Pięknie pokazane i opisane❤️